Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:291.90 km (w terenie 5.00 km; 1.71%)
Czas w ruchu:16:38
Średnia prędkość:17.55 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.70 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Zagłębie przybywamy!!!

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Po wczorajszej BMK i rozkulaniu mojego Levela, jestem pełny optymizmu, oczywiście ponownie za namową Jacka, ruszamy podbić Zagłębie… No i tu mógłbym rozpocząć opowieści o wyjeździe z strefy Schengen, o paszportach i jak było za granica, ale nic z tych rzeczy nie było (pośmiać się można z wszystkiego no, ale bez przesady), ale to później. Zaczęło się od tego, że Jacek zaproponował przejazd na Załęże do kościoła na IX Doroczną Mszę Rowerową. Przejazd w standardzie przez Żabie Doły, WPKiW i takie tam… Pogoda słoneczna, msza ciekawa, a na koniec pokropienie rowerów. Myślę, że jak już On trzyma nad moim rowerem pieczę i spogląda z góry, to nikt go nie zakosi, a przynamniej będzie to groziło porażeniem w wyniku wyładowania atmosferycznego. No i jak już mowa o piorunach to po wyjściu z kościółka pogoda zaczęła straszyć.
Dojechaliśmy do Centrum i spotkaliśmy się na (dumnie nazwanym ) Rynku w Katowicach (u nas przez rynek nie przejeżdża tramwaj) z Indim, Andrzejem, Macaronem, Lechem, ogółem było nas 7.
Po drodze do Sosnowca trochę pokropiło, a tam spotykamy Mario oraz (tu fanfary) Olo, którego, mimo że mieszka w zagłębiu, to nie spodziewałbym się… Więc dostaliśmy kamizelki z nr, a mój to 414, które posłużą do losowania na koniec. Trasa prosta, z Sosnowca, przez Będzin do Dąbrowy Górniczej. Ludu 1300, tak około… Na drogach było żółto, no i był deszcz, więc na straszeniu się nie skończyło. W Dąbrowie, mokniemy nadal, odbywa się losowanie trzech rowerów i (cicha nadzieja, że wygram, w ramach rekompensaty za kradzież od losu) kolega z Bytomia stał się wspaniałym posiadaczem nowego Btwin’a. Mario zaproponował jechać do jego dziadków, którzy mieszkają gdzieś tam w okolicy, żeby pozostawić nadbagaż w postaci Btwin’a, oraz przeschnięcia. A i bym zapomniał, wybrałem się zbadać, co to jest zalewajka, bo organizatorzy zachęcali, namawiali, że starczy dla wszystkich. Do ekipy wróciłem z miska ŻÓRU, a zalewajki nie znalazłem… Tak, więc po przeschnięciu u miłych dziadków, ruszamy szlakiem Mario do domu…
Podsumowując na Zagłębiu jest ciekawie i ładnie, warto tam pośmigać oraz pozwiedzać to i tamto…

Level Live...

Piątek, 29 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Ja i inni, Masa
Dzisiaj kolejna Masa. Tym razem pierwsza na Levelu… Czarną Meridę już pożegnałem…
Więc tym oto wpisem żegnam to, co było i zaczynam iść w przód, a raczej kręcić korbami.
Wpis późny, bo aż z 29 kwietnia, najbardziej to mi Jacek truł o tym żebym w końcu je pouzupełniał, a trochę tego się nazbierało.
Jak zwykle umówiłem się z (fanfary, albo pieśń żałobna, jak kto woli) Jackiem. U niego około 17:00. Na masę jedziemy w 5, czyli ja, Jacek i jego kobiety, prócz tej najmłodszej kruszyny… Trasa w standardzie. Spotkanie na Rynku w Bytomiu. Ta masa nieco inna niż zwykle, bo połączona z akcja „Polska na rowery”. Przejazd jak zwykle, miła atmosfera, rozmowy. Jednak trzeba wspomnieć o zabezpieczeniu przez <R>, która zaprezentowała się w liczbie 2 monocyklów Honda (szyk i prezencja) i policjantom poszło to szybko i sprawnie. Co ciekawie określił też Jacek, no, ale to już na jego Bikelogu. Na koniec ognicho i kiełbaski na basenie miejskim w Parku.
Pozdro 600.

Mój...

Sobota, 16 kwietnia 2011 · Komentarze(10)
Kategoria Samotnie...
Ostatnie kilometry na mojej Meridzie…
Wybrałem się do Gliwic i około 15:00 pod Forum zapiąłem rower…
Jak wróciłem to już go nie było…
Prezentacja stojaka © Magik87

Wątpię, że się znajdzie…
Tydzień po utracie zakupiłem nowy i tym oto wpisem prezentuję mój nowy Bike…
Kross level A4 2011
Kross Level A4 © Magik87

Level A4 © Magik87

Kross © Magik87

Zabrzańska masa krytyczna.

Piątek, 8 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Wybrałem się na Zabrzańska Masę po raz pierwszy. Umówiłem się z Jackiem że podjadę do niego na godz.17:00, więc się wyszykowałem, ubrałem i wyruszyłem. Założyłem mój nowy zakup, który dzień wcześniej przywiózł kurier.



U Jacka dowiedziałem się, że czekamy jeszcze na Mario i Jarka (dopiero go poznałem, ale niezły zakręt, a jego profil i wpisy mówią same za siebie). No, ale już pod blokiem problem, w tylniej opinie schodzi mi powietrze, no to szybki serwis, wymiana dętki i ruszamy. Trasa przez las Miechowicki (rowerowym szlakiem) do Rokietnicy, potem w prawo drogą rowerową w stronę centrum. Nieźle śmigaliśmy, było dobre równe tempo i ładnie to musiało wyglądać z boku…
Więc po dojeździe do Rynku spotykamy samych znajomych z BS, witamy się i po chwili ruszamy. Trasa wydawała się trochę długa, ale to może dla tego, że nie śmigałem jeszcze po Zabrzu, ale zabezpieczały nas dwa radiowozy Policji i uważam, że było ok.
ZMK © Magik87

Jacek vel Dyńka © Magik87

W trakcie jazdy stwierdziłem, że jak wymieniałem dętkę to chyba nie dopompowałem opony, więc musiałem przystanąć i ja dopompować. Z czasem Maciek powiedział mi ze jadę na panie i wtedy było już wszystko jasne. Kolejna przebita dętka. Dojechaliśmy tylko na Rynek i ostatecznie zadecydowałem o zmianie dętki na nowa (dzięki Maciek za pożyczenie dętki). Jak ściąłem koło to tym razem Jacek dokładnie sprawdził oponę od środka i znalazł się malutki kawałek szkła, który załatwił dwie dętki.
świetlisty raptor © Magik87

Po tej misji, przekąsiliśmy coś w MC (czasem coś niezdrowego też jest dobre), wspólna fotka Bytomskiej ekipy z aparatu Jarka i śmig do domu trasą przy Oś. Młodego Górnika.
Wypad zaliczony do udanych.

Autor wraz z molami książkowymi i internetowymi wyraża gorące podziękowanie wszystkim, którzy włożyli serce w powstanie tego wpisu jak i tej wyprawy.

A oto napisy końcowe wpisu

„Zabrzańska Masa Krytyczna”

Reżyseria: Magik87; Zdjęcia: Roadrunner1984; Muzyka: codeisred; Dekoracje: dynio; Plastyka: pogodynek; Szef animacji: raptor ; Animacja: młody; Montaż: razor84; Reżyser: daro24; Efekty dźwiękowe: mycha89;


Produkcja: Magik

Produkcje współfinansowała Agencja Produkcji Nietypowych, Dziwnych i Zaskakujących

Scenariusz: na podstawie własnych doświadczeń oraz przygód

Bike'm w pracy i po pracy...
Bytom 2011

Szlaki rowerowe. Coraz bardziej je lubię, nawet w wersji mokrej…

Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Dzień wolny, pogoda ładna mimo zapowiadanych ulew, więc pomysł na trasę do Tarnowskich Gór. Wcześniej sprawdziłem trasę na necie. Okazało się, że około 150 metrów od mojego domu zaczyna się szlak, który odpowiednio mnie poprowadzi. Przygotowałem się i około 14:00 wyruszyłem. Trasa czerwonym szlakiem rowerowym im. Kleszczyńskiego, przez Miechowicki las.
Rów melioracyjny przy A1 © Magik87

Po drodze krótkie podziwianie budowy A1.
asfaltowanie A1 © Magik87

budowa A1 © Magik87

Dzisiaj przejechałem już swobodnie i z czystym rowerem. Dalej przy restauracji ”Pod dębem”
Prezentacja stojaka © Magik87

odbijam na niebieski szlak rowerowy im. Powstańców Śląskich w kierunku stolarzowi, przez Blachówkę, obok potoku Segiet, aż do granicy Bytomia z Tarnowskimi Górami, niedaleko os. Segiet, gdzie szlak jest kontynuowany, jako czerwony i prowadzi na Rynek. Na rynku krótka przerwa i fotka kościoła.
Kościół przy Rynku w Tarnowskich Górach © Magik87

Pokręciłem się trochę po centrum, zahaczyłem sklep rowerowy i w końcu kupiłem nowy smar do łańcucha (czas się zabrać za jego czyszczenie), dalej przejechałem przez dworzec Bus, obok klubu Onyx aż do Zespołu Szkół Artystyczno-Projektowych w Tarnowskich Górach, gdzie umówiłem się z koleżanką.
Zespół Szkół Artystyczno-Projektowych © Magik87

Poczekałem na nią chwile, potem odprowadziłem na dworzec PKM (trochę sobie pogadaliśmy). Po drodze zaczęło lekko pokropywać, więc wskoczyłem na Bike’a i szybko pognałem wspomnianym wcześniej szlakiem w stronę domu. I równo o 16:15, jeszcze na terenie Tarnowskich Gór złapał mnie deszcz, a ja bez błotników, więc schowałem, co miałem do plecaka i założyłem na niego przeciw deszczowy pokrowiec (i tu jeszcze raz wielkie podziękowania dla mojej siostry za ten plecak, a był to prezent od niej na moje urodziny). Przypomnę, że trasa biegła przez las, błotnista budowę A1, i mokre drogi, a zajęło mi to 45 min. Nie będę opisywał jak zmokłem, ale mokre miałem nawet bokserki… tak, więc wycieczka skończyła się na suszeniu ciuchów…

Ognista noc…

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Ja i inni
Dziś niedziela w pracy, do 18 więc nie planowałem żadnego kręcenia korbami, ale w trakcie służby zadzwonił Jacek i zaproponował wieczorny objazd miasta, na spokojnie, nie jakieś kilometry. Więc umówiliśmy się, na 18:40 że podjedzie do mnie pod dom. Ruszyliśmy stała trasa w stronę centrum, dzień był słoneczny, wieczór zapowiada się ciepły i jak się później okazało, tak też było…
Już na Karbiu słyszymy straż Pożarną jadąca od strony centrum, widzimy jak dojeżdżają do świateł i skręt w stronę ul. Celnej. Pomyśleliśmy, że przebadamy sprawę, więc kierunek za nimi. Okazało się, że to palące się trawy, których w ten weekend było sporo i zarówno PSP jak i OSP krążyły przez cały dzień w te i we w te.
PSP BYTOM © Magik87

Palace się trawy © Magik87

Po obejrzeniu, co i jak kontynuowaliśmy jazdę. Oczywiście, że przejechaliśmy przez park po „drodze rowerowej dla pieszych” (mam już dość pieszych w tym miejscu łażących jak święte krowy). Obok Agory wjechaliśmy w strefę B-1 „nie dot. rowerzystów” Dalej przez Rynek z krótka przerwą w toalecie miejskiej. Dalej objazd miasta wraz z al. Jana Pawła II i tam znowu płonące pola. Jacek wyciągnął Tel i wykręcił 998.
Pożar traw © Magik87

Jak już byliśmy kawałek od tego miejsca to widzieliśmy jak dojeżdża OSP. Pokręciliśmy się jeszcze trochę i wróciliśmy do domu, ale aż się nie chciało, tak ciepła była noc. Po drodze jeszcze w paru miejscach widzieliśmy jak coś się pali, a straż Pożarna śmiga po mieście…