Dziewiczy wpis…
Niedziela, 1 sierpnia 2010
· Komentarze(1)
Kategoria Ja i inni
Wybrałem się z Jackiem na przejażdżkę. Zabraliśmy zapas płynów, plecaki i oczywiście aparaty. Kierunek Bytom na obrzeża Piekar Śląskich, trasa do Rogoźnika. Na początku trochę się męczyłem z powodu „syndromu dnia poprzedniego” po kawalerskim od kumpla. Dojechaliśmy do Rogoźnika mijając po drodze przeróżne krajobrazy i ciekawe budynki.
Jacek przy przejeździe z dolnego zbiornika na górny wywalił dyńkę w dość pokaźną, złamaną gałąź, która wisiała na środku wąskiej trasy, mnie wyratowała czujność.
Po drodze uzupełniliśmy wodę w bidonach z bijącego źródełka, czym mnie Jacek zaskoczył.
Dalej przez Siemonię, z małym postojem na zjedzenie loda, w kierunku portu lotniczego, gdzie robimy mały objazd przez parking i jedziemy na koniec pasa startowego. Tam parkujemy w ciekawym miejscu swoje rowery i podziwiamy jak kolejno jeden samolot, po przelocie nad nami ląduje, a zaraz za nim drugi startuje.
Dalej przez pobliskie lasy, jedziemy nad Chechło. Tam spotykamy Adama Moskwę, prezesa WOPR’u w Bytomiu, który uświadamia nas, że woda w większości zbiornika jest czysta, czego dowodem jest opinia sanepidu. Dalej kierunek przez Radzionków i Las Miechowicki do domu. Na Miechowicach pożegnanie z podsumowaniem Jacka, „że jest wy…. jak koń po westernie”, pod czym się podpisuje.
Jacek przy przejeździe z dolnego zbiornika na górny wywalił dyńkę w dość pokaźną, złamaną gałąź, która wisiała na środku wąskiej trasy, mnie wyratowała czujność.
Uwaga, Dynio z prawej...© magik
Po drodze uzupełniliśmy wodę w bidonach z bijącego źródełka, czym mnie Jacek zaskoczył.
Źródełko w okolicy Siemoni© magik
Dalej przez Siemonię, z małym postojem na zjedzenie loda, w kierunku portu lotniczego, gdzie robimy mały objazd przez parking i jedziemy na koniec pasa startowego. Tam parkujemy w ciekawym miejscu swoje rowery i podziwiamy jak kolejno jeden samolot, po przelocie nad nami ląduje, a zaraz za nim drugi startuje.
Parkowanie© magik
Dalej przez pobliskie lasy, jedziemy nad Chechło. Tam spotykamy Adama Moskwę, prezesa WOPR’u w Bytomiu, który uświadamia nas, że woda w większości zbiornika jest czysta, czego dowodem jest opinia sanepidu. Dalej kierunek przez Radzionków i Las Miechowicki do domu. Na Miechowicach pożegnanie z podsumowaniem Jacka, „że jest wy…. jak koń po westernie”, pod czym się podpisuje.