Do pracy...
Wtorek, 3 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Trasa w te i nazat...
Dzisiaj, jak zresztą często robię, pojechałem do pracy na moim Bike’u. Trasa szybka z wcześniejszymi odwiedzinami u Dynia, dojazd do ul. Frenzla, ul. Warszawskiej, potem wzdłuż ul. Miechowickiej, tunel na Karbiu pod jezdnia no i przez wiadukt na ul. Wrocławską. Na ul. Miechowickiej był całkiem spory korek, no, ale mnie się to nie tyczyło, dojechałem do skrzyżowania z ul. Konstytucji, patrzę, a tu <R> kieruje ruchem.
Potem w pracy dowiedziałem się, że jakąś szycha przejeżdżała przez to skrzyżowanie no i zatrzymali ruch. W pracy byłem od 14:00 do 22:00. Wieczorem powrót do domu. Myślałem, że będę wracał w deszczu, bo w ciągu dnia padało, ale pogoda była super. Tylko kilogramów w plecaku mi przybyło, bo Jacek oddał mi moją saperkę. Wiec w blasku mrugających światełek dojechałem do domu.
<R>© magik
Potem w pracy dowiedziałem się, że jakąś szycha przejeżdżała przez to skrzyżowanie no i zatrzymali ruch. W pracy byłem od 14:00 do 22:00. Wieczorem powrót do domu. Myślałem, że będę wracał w deszczu, bo w ciągu dnia padało, ale pogoda była super. Tylko kilogramów w plecaku mi przybyło, bo Jacek oddał mi moją saperkę. Wiec w blasku mrugających światełek dojechałem do domu.