Rowerowe morsy…
Piątek, 21 stycznia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria Ja i inni
Już dawno myślałem nad tym żeby spróbować jazdy na rowerze zimą, no, ale niezbyt byłem do tego przygotowany. Nadarzyła się jednak okazja, po przez połączenie pomysłu rzuconego przez Jacka oraz mojego urlopu było idealnie. O 11 umówiłem się z Jackiem pod Biedronką. Kierunek na Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, a jak na Chorzów to stała trasa przez Żabie Doły, po drodze zahaczając o Rynek w Bytomiu. Temperatura, około -4 (odczuwalna znacznie niższa), ale kalesony, soft-shell, kominiarka i czapka pod kaskiem zdały test. Przydałoby się tylko jeszcze lepsze obuwie, albo pokrowce ocieplane na buty i zimowe rękawiczki na rower.
Tak, więc dojechaliśmy na Żabie Doły, a tam przeprawa wodna.
Dobrze, że poradziłem Jackowi sprawdzić czy hamulce mu działają po zamoczeniu kół i że potem je przetarł z lodu. Na szczęście ja mam tarczowe :P
Dalej przez Maciejowice, obok AKS’u i już jesteśmy w WPKiW. Tam oczywiście podziwiamy budowę stadionu Śląskiego, szybkie zdjęcie przy części konstrukcji i jedziemy dalej.
Podziwiamy park zimą, czasem popłynę bokiem na lodzie (jak Beata Kozidrak, „A ja płynę i płynę…”). Przerwa z mandarynkami i ciepłą herbatą z termosu. Szybki objazd SCC oraz Dębowych Tarasów i zwrot powrotem do parku, a następnie powrót. Już na os. Arki Bożka w Bytomiu, chcieliśmy się napić z bidonów, ale ustniki zamarzły, a w środku duży kawał lodu.
Do domu dojechałem zmarznięty, ale zadowolony. Przetestowałem swój prezent urodzinowy, plecak na rower firmy Hi-Tec.
Tak, więc dojechaliśmy na Żabie Doły, a tam przeprawa wodna.
przeprawa© Dynio
Dobrze, że poradziłem Jackowi sprawdzić czy hamulce mu działają po zamoczeniu kół i że potem je przetarł z lodu. Na szczęście ja mam tarczowe :P
Dalej przez Maciejowice, obok AKS’u i już jesteśmy w WPKiW. Tam oczywiście podziwiamy budowę stadionu Śląskiego, szybkie zdjęcie przy części konstrukcji i jedziemy dalej.
krasnal ;)© Dynio
korona© Dynio
Podziwiamy park zimą, czasem popłynę bokiem na lodzie (jak Beata Kozidrak, „A ja płynę i płynę…”). Przerwa z mandarynkami i ciepłą herbatą z termosu. Szybki objazd SCC oraz Dębowych Tarasów i zwrot powrotem do parku, a następnie powrót. Już na os. Arki Bożka w Bytomiu, chcieliśmy się napić z bidonów, ale ustniki zamarzły, a w środku duży kawał lodu.
Do domu dojechałem zmarznięty, ale zadowolony. Przetestowałem swój prezent urodzinowy, plecak na rower firmy Hi-Tec.