Przegląd krasnali, czyli „Gdzie one są?”
Piątek, 15 lipca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Ja i inni, Nowe tereny
Wyjazd planowany z Jackiem już od dłuższego czasu i w końcu doszedł do skutku, a zapowiadało się niezbyt ciekawie. No, ale od początku.
Już w czwartek kupiłem bilety, do czego moja 51% studencka zniżka wreszcie została wykorzystana. Z Jackiem umówiliśmy się o 4: 50 przy światłach na skrzyżowaniu Francuskiej z Frenzla. Wstaje rano, patrzę za okno, no pogoda niezbyt, no, ale u nas taka zapowiadali, za to we Wrocławiu miało być słońce. No i z tą myślą się pozbierałem i wyjechałem z domu. Ze względu na mżawkę założyłem błotniki. Czekam na Jacka no i jak zwykle dzwonie do niego. Obudziłem go, zaspał. Wrrrrr… Ugadaliśmy się, że pojedziemy późniejszym pociągiem, bo bilety są przecież ważne 24h. Umawiamy się, na 7 bo o 7: 59 mamy pociąg, dodam, że pociąg jedzie z Gliwic. Więc jak już się spotykamy o tej 7 to ze względu na pogodę nie mamy zbyt dobrych min. Założyłem tylko pokrowiec na plecak, schowałem wszystko, co by mogło zmoknąć i wziuuuu… Przez Zabrze do Gliwic na dworzec. Po drodze nie zmokłem tak jak bym przypuszczał, to zasługa błotników… Czekamy na pociąg, który delikatnie się spóźnia.
Ładujemy się do przedziału rowerowego gdzie były trzy wieszaki rowerowe (jeden już zajęty) i wraz z pewną rodzinka pakujemy tam 6 rowerów. Podróż do Wrocławia miła, bo mili ludzie z pozostałych rowerzystów, nawet rowery nam spięli razem ze swoimi.
We Wrocławiu wysiadka na rozkopanym Dworcu, ale już widać, jaki będzie po ukończeniu remontu… ogrom prac zapiera dech w piersi, krótko mówiąc czuć tu pieniądz z Euro 2012. Wyjazd na miasto i, no właśnie gdzie tu jechać.
Zrobiliśmy parę kółek po mieście i skierowaliśmy się w stronę starego miasta. Po drodze mówię Jacku, co słyszałem o Wrocławskich krasnalach, no i tu się zaczyna. Plan na zwiedzanie Wrocławia to szlak Krasnali. Już na rynku w informacji turystycznej zdobywamy mapę za free i kupujemy drugą mapę z rozmieszczeniem krasnali. Razem jest ich ponad 80 i nikt ich nie zliczy, bo wciąż powstają nowe, których „Krasnoludkowy plan miasta” nie uwzględnia. Więc polujemy tak sobie na nie. Sam Wrocław ciekawy i bardzo mi się spodobał.
Kamieniczki Jaś i Małgosia
Ale ileż można tak zwiedzać, w końcu trzeba coś zjeść, no, ale nie jesteśmy zwykłymi turystami. Trzeba pamiętać o tym, że rowery trzeba też gdzieś dać. Ale dla nas to nie problem, znaleźliśmy miła, pizzeryjkę z ogródkiem i tam się posililiśmy (obsługa była miła i łada). Po całym dniu w Wrocławiu czas na powrót, czyli śmig na dworzec, w pociąg i do domu. Można by powiedzieć, że na tym koniec, ale nie. Pod Opolem jakiś nieszczęśnik stwierdził, że nas zatrzyma i rzucił się pod koła pociągu. Niby go nie zatrzymał, a i tak staliśmy ponad 2 H w szczerym polu. Ale wycieczka i tak udana.
Już w czwartek kupiłem bilety, do czego moja 51% studencka zniżka wreszcie została wykorzystana. Z Jackiem umówiliśmy się o 4: 50 przy światłach na skrzyżowaniu Francuskiej z Frenzla. Wstaje rano, patrzę za okno, no pogoda niezbyt, no, ale u nas taka zapowiadali, za to we Wrocławiu miało być słońce. No i z tą myślą się pozbierałem i wyjechałem z domu. Ze względu na mżawkę założyłem błotniki. Czekam na Jacka no i jak zwykle dzwonie do niego. Obudziłem go, zaspał. Wrrrrr… Ugadaliśmy się, że pojedziemy późniejszym pociągiem, bo bilety są przecież ważne 24h. Umawiamy się, na 7 bo o 7: 59 mamy pociąg, dodam, że pociąg jedzie z Gliwic. Więc jak już się spotykamy o tej 7 to ze względu na pogodę nie mamy zbyt dobrych min. Założyłem tylko pokrowiec na plecak, schowałem wszystko, co by mogło zmoknąć i wziuuuu… Przez Zabrze do Gliwic na dworzec. Po drodze nie zmokłem tak jak bym przypuszczał, to zasługa błotników… Czekamy na pociąg, który delikatnie się spóźnia.
Jacek przy rowerach na peronie PKP w Gliwicach© Magik87
Ładujemy się do przedziału rowerowego gdzie były trzy wieszaki rowerowe (jeden już zajęty) i wraz z pewną rodzinka pakujemy tam 6 rowerów. Podróż do Wrocławia miła, bo mili ludzie z pozostałych rowerzystów, nawet rowery nam spięli razem ze swoimi.
TLK i sposób na wieszanie rowerów© Magik87
Biurowiec we Wrocławiu© Magik87
samoobsługowa wypożyczalnia rowerów© Magik87
Zbliżenie na zdobienia© Magik87
Fontanna na pl. Solnym© Magik87
Papa krasnal i Jacek© Magik87
Ja i Syzyfki© Magik87
Wrocławski Ratusz© Magik87
Życzliwek© Magik87
Koścół Św. Elżbiety© Magik87
Wrocłavek© Magik87
Kamieniczka Jaś czy Małgosia?© Magik87
Kamieniczki Jaś i Małgosia
Ale ileż można tak zwiedzać, w końcu trzeba coś zjeść, no, ale nie jesteśmy zwykłymi turystami. Trzeba pamiętać o tym, że rowery trzeba też gdzieś dać. Ale dla nas to nie problem, znaleźliśmy miła, pizzeryjkę z ogródkiem i tam się posililiśmy (obsługa była miła i łada). Po całym dniu w Wrocławiu czas na powrót, czyli śmig na dworzec, w pociąg i do domu. Można by powiedzieć, że na tym koniec, ale nie. Pod Opolem jakiś nieszczęśnik stwierdził, że nas zatrzyma i rzucił się pod koła pociągu. Niby go nie zatrzymał, a i tak staliśmy ponad 2 H w szczerym polu. Ale wycieczka i tak udana.