XX BMK Jubileuszowa masa i tak się złożyło, że na niej byłem. Jak to już zwykle bywa, umówiłem się z Jackiem pod biedronką. Z racji tego mrozu przygotowanie się trochę mi zajęło, no ale w końcu ruszyłem. Dojeżdżam do biedronki gdzie Jacek już czekał, no i trzeba było się pochwalić nowym oświetleniem.
Nie da się ukryć, to Jacek mnie najbardziej zmobilizował do zakupu czegoś lepszego, ale same lampki to już mój wybór. Padło na firmę MacTronic no i jestem zadowolony. Więc ruszamy z Dyńkiem oświetleni i dobrze widoczni (kamizelki i jeszcze jakieś odblaski gdzie się tylko da) w stronę Bytomia. Jeden plus z tego mrozu, że błota nie ma. Po drodze, na Karbiu jakaś dziewczyna (całkiem ładna) trochę się nas przestraszyła, jak sama stwierdziła, pomyślała, że to Policja na rowerach, pewnie przez te mrugające światła. Po drodze przejazd DR w parku, obok Agory i już jesteśmy na rynku. Tam przywitać się z wszystkimi, krótkie pogaduchy i ruszamy. Objazd miasta przy zabezpieczeniu Policji, Straży Miejskiej oraz Pogotowia. No i już na Krakowskiej mała kraksa z Mateuszem, za co go wielce przepraszam, była moja wina, na szczęście nic mu się nie stało. Pozbieraliśmy się i pojechaliśmy dogonić resztę grupy. Na samej masie był koleś z dosyć bajeranckim policyjnym oświetleniem roweru. [url]=Objazd miasta spokojny, oczywiście wyróżniając kierowcę dostaw czaka na ul. Łużyckiej, którego maciek miło pozdrowił i życzył dalszej jazdy :) Po dojechaniu na rynek, czekała na nas ciepła herbata i pączki w Bakarze. Po wszystkim powrót z Jackiem i eskortą jednego z Makowiczów przez miechowicki las na Rokietnicę. Jeszcze tylko krótkie spotkanie z dzikiem w lesie i do domu…